Spotkanie DKK – Maj 2024 r.

W koneckiej Bibliotece Publicznej 16 maja br. odbyło się spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki, który włączył się w akcję  CZYTAMY DZIENNIKI WITOLDA GOMBROWICZA. Akcja prowadzona jest w ramach zadania O GOMBROWICZU. JUBILEUSZOWO. BEZ PATOSU, realizowanego przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną im. Witolda Gombrowicza w Kielcach. Zadanie to, jak i wiele innych przedsięwzięć, zainicjowane zostało przez kielecką Książnicę w związku z ustanowieniem przez senat Rzeczypospolitej Polskiej roku 2024 rokiem Witolda Gombrowicza.

Gościem honorowym podczas spotkania koneckiego DKK  był Andrzej Dąbrowski – dyrektor WBP w Kielcach, znawca i admirator twórczości Witolda Gombrowicza. W ciekawy sposób mówił o istotnych faktach z życia pisarza, jak również różnych aspektach odbioru i interpretacji  jego twórczości. W trakcie spotkania czytano głośno fragmenty „Dzienników” (Agnieszka Dzwonnik-Zatora, Andrzej Dąbrowski) i dyskutowano o różnych warstwach interpretacji dzieła.

Warto podkreślić, że spotkanie w kameralnym gronie było udane i niezwykle ciekawe.

GOMBROWICZ  O  MICKIEWICZU

Gombrowicz uważa, że Mickiewicz, choć mało znany w świecie, dorównuje talentem Dantemu czy Szekspirowi. Podkreśla fakt wyrastania jego twórczości z innych korzeni, bardziej ludowych.  Nie podoba mu się jednak to, że Polacy na obczyźnie tak chętnie opowiadają o sławnych rodakach, na wszystkich spotkaniach podkreślają bogactwo naszej historii, a sami nic nie robią, nie podnoszą w oczach gospodarzy własnej wartości. Swą uniżonością w stosunku do wychwalanych twórców, pomniejszają własne znaczenie, udowadniają że nie dorośli do tamtych poetów, a nawet ich nie rozumieją.

Usprawiedliwia Mickiewicza, a przy okazji siebie, że obaj z bronią w ręku nie bronili Ojczyzny. Tłumaczy to nie tchórzostwem, a obawą skompromitowania się w tej dziedzinie. Nieumiejętność radzenia sobie w walce, mogłaby ich zawstydzić i ośmieszyć w oczach odbiorców, a tego nie chciałby przeżyć żaden twórca.

Krytykuje Mickiewicza za to, że nie rozdrapuje ran narodowych ani nie szuka sposobu na ich wyleczenie, lecz pięknem poezji zakrywa te rany. Dostrzega jednak, że w czasach poety taki właśnie sposób reakcji na zło, mógł się podobać. Dawał  ukojenie i złudne uwolnienie od trosk o dalsze losy kraju.

Nie podoba mu się to, że młody Polak u Mickiewicza jest za bardzo podporządkowany starszym, że jest  niedojrzały społecznie, zawsze pełen cnót, które nie pozwalają mu być prawdziwym buntownikiem,  szukającym rozwiązań za wszelką cenę, nawet jeżeli miałyby to być wybory mało szlachetne.

Dowodzi, że w jego poezji nawet Bóg podporządkowany jest narodowi walczącemu o swoją egzystencję, a to nieuchronnie musi prowadzić do laicyzacji społeczeństwa. Religia umiera, gdy zamienia się w obrządek.

                                                                                                       Maria Grajpel